Długi listopadowy weekend spędziliśmy w magicznym Lwowie, który Nas zaskoczył i zaczarował. Miasto jak zwykle przywitało nas urokiem swojej architektury i otwartością lokalnych mieszkańców, wspaniałym tradycyjnym wschodnim jedzeniem, jedyną w swoim rodzaju atmosferą restauracji i kawiarni. Na naszej drodze pojawiły się przepiękne zabytki i ciekawostki, w wielu miejscach natknęliśmy się na elementy polskie, zobaczyliśmy Operę, cyknęliśmy fotkę z Mickiewiczem, daliśmy sobie buziaka w kiss place, spacerowaliśmy po Prospekcie Swobody, odwiedziliśmy wiele świątyń różnych wyzwań, zdobyliśmy Wysoki Zamek, nie zapomnieliśmy zatrzymać się i oddać honor Polakom spoczywającym na Łyczakowie. Wspaniałe atrakcje Lwowa to nie tylko zabytki i malownicze uliczki, ale smaki i zapachy wschodniej kultury, które odkryliśmy w licznych nietypowych potrawach i napitkach J. A wieczorem integrowaliśmy się i chłonęliśmy życie nocne w lokalnych pubach i barach mierząc się z legendami, zagłębiając się w kryjówkę, tańcząc w Prawdzie, upijając się wiśnią i naftówką a kończąc na orzełkach w śniegu. Lwów zaskoczył nas też wspaniałą zimową aurą, podczas ostatniego dnia zwiedzania podziwialiśmy miasto przykryte białą, grubą warstwą śniegu, co jeszcze bardziej spotęgowało nasz zachwyt tym miejscem. To była podróż do innej rzeczywistości, pięknej i wyjątkowej. Kto był ten na 100% potwierdzi! :D. Czyżby Lwów uzależniał?
info@gdzienaweekend.pl